środa, 30 lipca 2014

kiko, cupcake - 650 peach

na dziś mam dla Was jeden z lakierów kiko z kolekcji cupcake. peach to jasna brzoskwiniowa baza z malutkimi, nieregularnymi pomarańczowymi drobinkami. i całość, a w szczególności te drobinki faktycznie przywodzą na myśl jakiś owoc albo jego miąższ. lakier ma wykończenie piaskowe, po wyschnięciu jest dość mocno chropowaty (ale nie haczy, ani nie drapie) i praktycznie zupełnie matowy. malowanie przyjemne, choć pędzelek jest bardzo puchaty na końcu, czasem nawet wydaje mi się, że zbyt puchaty i nabiera za dużo lakieru. ale można sobie z tym poradzić ;) do krycia potrzebne 2 warstwy i jak na piasek szybko wysycha.
jednym słowem owocowy słodziak, gdyby jeszcze tylko miał zapach... ;) no i ta prześliczna zakrętka!
szkoda tylko, że lakiery kiko są tak słabo dostępne w PL, a szczególnie te co fajniejsze serie

światło dzienne, chili! odżywka z krzemem, 2 warstwy kiko cupcake 650 peach, bez topcoatu
i jak Wam się podoba taki owocowy piasek? :)
mi bardzo i żałuję, że nie ma więcej lakierów z tego typu drobinkami. a na koniec powiem Wam tylko tyle, że jak kiedyś będziecie mieli okazję wypróbować lakiery kiko, to nie wahajcie się ani chwili, są świetne! :)

niedziela, 27 lipca 2014

lemax - różowy marmurek (świnkowy)

na dziś mam dla Was drugi różowy marmurek z firmy lemax. jakoś tak znowu zatęskniłam za różem na paznokciach i myślałam, że ten lakier będzie idealny.
nakładanie w porządku, bardzo wygodny pędzelek. lakier kryje przy 2 warstwach. jak wszystkie marmurki ma bardzo małe czarne drobinki, które ładniej wyglądają, jak nie nałoży się topcoatu. ale kolor... to cieplejszy róż, niż ten który pokazywałam Wam niedawno (o tu), ale niestety to taki świnkowy róż (żeby nie powiedzieć świński :P). i o ile jak teraz patrzę na zdjęcia to mi się nawet podoba, to niestety nie czułam się w nim najlepiej. ale dam mu jeszcze kiedyś szansę ;) może będzie dobry jako jakiś akcent

światło dzienne, chili! odżywka z krzemem, 2 warstwy marmurkowego lemaxa, bez topcoatu
i jeszcze małe porównanie dwóch różowych marmurków. i o ile w butelkach nie widać może dużej różnicy, to na paznokciach już zdecydowanie się od siebie różnią
a Wam przypadł do gustu świnkowy marmurek? ;)

czwartek, 24 lipca 2014

chili! - odżywka z krzemem

wiem, że rzadko pojawiają się tu takie posty, ale ja bardzo lubię odżywki do paznokci. niby nie zmieniam ich jakoś bardzo często, ale zawsze używam ich jako bazy pod lakiery, więc koniec końców jednak używam ich cały czas. jednak odżywki mają to do siebie, że nawet jeśli działają, to po dłuższym czasie stosowania ich właściwości słabną i nie są już takie jak na początku. zaobserwowałam to w przypadku 3 odżywek, których do tej pory regularnie używałam. i wydaje mi się, że dzieje się tak dlatego, że paznokcie przyzwyczajają się i po prostu co jakiś czas trzeba zmieniać odżywkę, tak samo jak trzeba zmieniać np. szampon do włosów. ale dobra, koniec tego przydługiego wstępu opartego na moich własnych obserwacjach. 
dziś będzie o odżywce z krzemem firmy chili! stosuję ją od prawie 2 miesięcy i przez ten czas miałam ją na paznokciach prawie codziennie. zawsze stosuję jedną warstwę pod lakiery (jedynym wyjątkiem są brokaty, bo pod nie praktycznie zawsze używam bazy peel off i wtedy nie nakładam już odżywki). a i kiedy nie mam pomalowanych paznokci, maluję je właśnie tą odżywką.

właściwości
odżywka jest rzadka, w butelce wygląda na zielono-morską z błyszczącymi drobinkami, ale na paznokciach jest przezroczysta, a drobinki bardzo delikatnie migoczą na paznokciach, ale właściwie jedynie w słońcu, więc wbrew pozorom, na paznokciach wygląda właściwie jak zwykły bezbarwny lakier. wysycha dość szybko i jedyny jej minus to dość mocny chemiczny zapach, bardziej intensywny, niż przy tradycyjnych lakierach. jednak skoro działa, to coś za coś ;) wiem, że to dla niektórych ważne, więc dodam, że ta odżywka nie zawiera formaldehydu. na końcu posta znajdziecie też jej skład.
dodatkowo jest wydajna i póki co ani trochę nie zgęstniała
działanie
nie oczekuję cudów, a od odżywki wymagam po prostu wzmocnienia paznokci. na stronie producenta niestety nie ma opisanego działania konkretnych odżywek, jest za to opis dotyczący ich wszystkich i przede wszystkim mają one na celu odżywienie i wzmocnienie paznokci, a także mają zapobiegać ich łamaniu i rozdwajaniu. nie mam problemów z łamaniem, ale moje paznokcie są dość cienkie, miękkie i często się rozdwajają. i po dwóch miesiącach stosowania tej odżywki mogę śmiało powiedzieć, że zdecydowanie wzmocniła ona moje paznokcie. przede wszystkim są twardsze i nawet jeśli jakiś się rozdwoi to i tak jest mocny i twardy. dzięki czemu nie muszę ich skracać do zera :) rozdwajanie paznokci rzeczywiście nieco się zmniejszyło, ale jednak nie przestały się rozdwajać zupełnie

tą, jak i inne odżywki chili! znajdziecie na ich stronie internetowej chilicosmetics.pl

a teraz jeszcze trochę zdjęć.
światło dzienne, 1 warstwa odżywki chili! z krzemem
wiem, że będę używać tej odżywki nadal i jak najbardziej polecam ją osobom, które chcą utwardzić swoje paznokcie :)
a może macie jakąś swoją ulubioną odżywkę godną polecenia? 

sobota, 19 lipca 2014

models own, speckled eggs - duck

dziś będzie modelka. pierwsza na blogu, co aż dziwne, bo swoje pierwsze modelki zdobyłam na początku tego roku :P w każdym razie ta którą chcę Wam dziś pokazać to duck z kolekcji speckled eggs. niebieska, dość stonowana baza, a w niej czarny brokat w różnych rozmiarach. kryje po 2 warstwach, malowanie wygodne jak na brokat. jedyne co mi się nie podoba, to to że zrobiły się bąbelki. jednak lakier przez ilość drobinek po wyschnięciu i tak jest bardzo nierówny. a przez to, że jest tam pełno czarnego brokatu, po nałożeniu topu bąbelków w ogóle nie widać :) więc w 100% wybaczone!
i szczerze powiem, że ta kolekcja na początku w ogóle mi się nie podobała. ale patrzyłam na te wszystkie zdjęcia w internecie, patrzyłam i... bach. po mnie. mam jeszcze żółty, ale teraz podobają mi się wszystkie te lakiery i muszę je wszystkie mieć :D bo są takie urocze. i w sumie faktycznie takie jajeczkowe. i jak ktoś mi powie, że są takie same jak lakiery flormara z serii black dot, to no przykro mi, nie ma racji. miałam jednego tego flormara i są inne. modelki dają taki stonowany, delikatny efekt :)

światło dzienne, essence baza peel off, 2 warstwy models own - duck, topcoat kinetics kwik kote
i jeszcze jedno zdjęcie bez topu. i mimo, że jestem fanką chropowatości lakierów brokatowych, to w tym przypadku zdecydowanie wolę ten lakier z topem ;)
a tu jeszcze bąbelki po pokryciu topem. na kciukach było ich najwięcej, może przez to, że nałożyłam za grube warstwy. w każdym razie dopiero przy dużym zbliżeniu widać, że niektóre czarne kropki to nie brokat. ale na żywo w ogóle tego nie widać, nawet jak się mocno przyglądam
i jak Wam się podoba ten lakier?
mi bardzo i cieszę się, że w końcu go mam :) i jeszcze raz napiszę, nie nie jest taki sam jak flormar :P

czwartek, 17 lipca 2014

chili! - 14

na dziś mam dla Was lakier chili! z numerem 14. kolor określiłabym jako szarość z dużą ilością granatowych tonów. wykończenie jest kremowe, ale nieco obawiałam się krycia, bo lakier jest dość rzadki i ma słabą pigmentację. ale okazało się, że nie ma co się martwić, bo 2 warstwy kryją w pełni. za to nie malowało mi się nim tak wygodnie jak jego poprzednikiem (klik), może właśnie ze względu na to, że jest taki rzadki. ale większych problemów też nie było ;) na duży plus za to trwałość, bo zdjęcia są zrobione po 4 dniach noszenia (nieco starta końcówka na wskazującym, ale no proszę, żadnych odprysków!). na zdjęciach jest też nałożony topcoat sally hansen, ale możecie mi wierzyć, że bez topu lakier też tak ładnie błyszczy :)
i muszę przyznać, że bardzo podoba mi się ten kolor. czasem mam ochotę na coś takiego stonowanego i spokojnego na "paznokciowe wyciszenie" i ten odcień sprawdził się doskonale ;)

lakiery chili! oraz ich pozostałe kosmetyki kupicie na stronie chilicosmetics.pl

światło dzienne, chili! odżywka z krzemem, 2 warstwy chili! 14, topcoat sally hansen ista dri
i na koniec małe porównanie z lakierem rimmel - 711 punk rock. rimmel jest nieco ciemniejszy, lepiej napigmentowany i ma zdecydowanie więcej fioletowych tonów. chili! jest przy nim bardziej szary, ale jednak w stronę granatu
i jak Wam się podoba ten lakier? ja bardzo lubię takie odcienie i cieszę się, że go mam, bo coś czuję, że będę do niego wracać ;)

niedziela, 13 lipca 2014

china glaze - trendsetter

po ostatnich pastelowych słodyczach miałam ochotę na coś innego. i tak naszła mnie chęć na pomalowanie trendsetterem od china glaze. tak, ja naprawdę wiem że on jest brzydki. ale no ja chyba jednak mam słabość do takich brzydali. choć to chyba najbrzydszy lakier, jaki mam w swojej kolekcji :P to i tak coś mi się w nim podoba! i bardzo przyjemnie mi się go nosiło :) choć raczej pochwał nie zbierał. a jednak trendsetter... i tak się zastanawiam, czy przypadkiem china glaze nie dało mu tej nazwy trochę na przekór ;)
maluje się nim w porządku. do krycia potrzebne są 2 warstwy. wysycha szybko i mimo, że to coś pomiędzy glassfeckiem i shimmerem, to po wyschnięciu całkiem ładnie błyszczy i jest gładki. a kolor... hm są właściwie 2 rzeczy z którymi mi się kojarzy... to taka zgniła sraczkowato-rzygowata zieleń. ma jakieś takie nieco pomarańczowe tony (widoczne szczególnie przy jednej warstwie). ale no on i tak mi się podoba. i nic na to nie poradzę :P

i jeśli ktoś jeszcze o tym nie słyszał, lakiery china glaze znowu są dostępne na alphanailstylist.pl !!!!!!!
a ja swój egzemplarz mam dzięki wymianie z hikki :)

światło dzienne, chili! odżywka z krzemem, 2 warstwy china glaze - trendsetter, bez topcoatu
a jeśli ten lakier nadal jest dla Was brzydki, to musicie zobaczyć jak wygląda po 1 warstwie. wtedy jest po prostu straszny :P ale po dodaniu drugiej już jest ładny! a przynajmniej mi się podoba
a jak Wam się on widzi? oczywiście pytam o efekt po 2 warstwach ;) naprawdę jestem ciekawa Waszych opinii i czy znajdzie się chociaż jedna osoba, która podzieli moje zdanie :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...