hej hej. ostatnio odbyły się warszawskie targi kosmetyczne, więc dziś (już właściwie standardowo) pokażę Wam moje targowe łupy. no dobra, nie pokazywałam Wam moich zakupów z marcowych targów, ale to dlatego, że mam bardzo duże zaległości :D no tylko się zastanawiam czy to ma sens pokazywać w październiku marcowe (!) zakupy :P
a wracając do tych targów... lakierowo właściwie nie jest tego dużo. aż się w sumie sama sobie dziwię :D ale właściwie chciałam kupić tylko orly thrill seeker. i top opi ze złotymi drobinkami. oczywiście ja się zawsze obudzę na czas i nagle zachciało mi się tego z kolekcji bonda (wyszedł w 2012 roku :D). no cóż... właściwie nic dziwnego, że go nie było. za to był ten z kolekcji mariah carey pure (z 2013), więc wzięłam jego. co prawda ma niby złote i srebrne drobinki, ale ich kolor jest taki jakby pomiędzy srebrem a złotem. w każdym razie stwierdziłam, że za 29zł warto.
a poza lakierami? trochę pierdółek
color club tall, dark & handsome chodził za mną już od jakiegoś czasu. a wszystko dlatego, że szukałam idealnego ciemnego szarego lakier. jednak jak się okazało po przyjściu do domu, nie jest on wcale taki ciemny. także myślę, że będę się go pozbywać (niedługo planuję lakierowe porządki, włącznie z obfoceniem mojej kolekcji i dokładkę do wyprzedaży, także miejcie się na baczności ;) )
cc the lime starts here to dość spontaniczny zakup na stoisku eurofashion, podobnie jak holo chinka (za całe 5zł!)
![]() |
cc - tall, dark & handsome, cc - the lime starts here, orly - thrill seeker, china glaze - spin me round |
na stoisku eurofashion zaopatrzyłam się też w ich zmywacz mango. to już moja druga butelka i muszę przyznać, że on naprawdę jest dobry. długo nie rozumiałam o co chodzi z tą jego popularnością wśród blogerek, ale odkąd postanowiłam go wypróbować, już wiem. po wyschnięciu ma ładny zapach, dosyć intensywny i moim zdaniem nie ma w sobie akurat nic z mango, a bardziej coś cytrusowego, ale i tak mi pasuje. no i w sumie chyba to co lubię w nim najbardziej bardzo dobrze radzi sobie z brokatami. o niebo lepiej niż inne zmywacze, których do tej pory używałam. poza tym ogólnie mi bardzo pasuje i od pół roku jestem mu wierna :D
kupiłam też top cnd vinylux. nadal uważam, że strasznie śmierdzi, ale nie rozmazuje wzorów, nie obkurcza lakierów i przedłuża trwałość manicure'u. niby mam jeszcze trochę poprzedniego, ale postanowiłam zaopatrzyć się w zapas
a do tego trochę pierdółek, czyli wzorniki (do kupna których nie mogłam się zebrać przez dłuuuugi czas), piękna benzynkowo-tęczowa pęseta i gąbeczki do makijażu do gradientów :)
a na koniec chciałam Wam pokazać różnice w zieleni z color club i w thrill seekerze i glowsticku od orly. oczywiście one są żywsze i bardziej neonowe na żywo, ale różnice w orly są ;) swoją drogą glowsticka też zamierzam się w niedługim czasie pozbyć :D