poniedziałek, 29 września 2014

china glaze - toe-tally textured

hej. dziś będą cheetosowe paznokcie. tego określenia użyła The PolishAholic recenzując ten lakier i cóż... miała dużo racji ;)
toe-tally textured to lakier piaskowy z kolekcji texture, która wyszła dość dawno (rok temu?), kiedy dopiero zaczynała się moda na piaskowe lakiery.wtedy ta kolekcja jakoś w ogóle nie przypadła mi do gustu. niby tekstura jest, ale te lakiery nie wysychają na mat i mają lekki połysk. teraz wydaje mi się, że było też trochę swatchy w internecie, gdzie dziewczyny pokazywały te lakiery jak jeszcze nie do końca wyschły i tekstura nie była zbyt wyraźna. nie wiem, w każdym razie teraz nagle coś mi się w nich spodobało i kupiłam 2 na wyprzedaży u Amethyst.
do krycia potrzebne są dwie warstwy, ale nie mogą być za grube, bo wtedy może nam się nie zrobić ładna tekstura. ja lubię nakładać grubsze warstwy, a i pędzelek nabiera dużo lakieru, więc było trochę ciężko, ale się udało ;) po wyschnięciu lakier rzeczywiście nie jest całkiem matowy, ale wygląda dość oryginalnie i rzeczywiście tak, jakby się miało paznokcie całe w chrupkach cheetos :D
no i tylko 1 spory minus - lakier dość szybko odpryskuje. u mnie lakiery długo się trzymają, a tu już drugiego dnia pojawiły się pierwsze odpryski. wiadomo to piasek, więc można braki uzupełnić, ale no jednak. choć wiem, że może to być też wina bazy

światło dzienne, chili! odżywka lawendowa, 2 warstwy china glaze - toe-tally textured
lakier ma kilka wad, ale jest taki cheetosowy, że no nie mogę go nie lubić :P 
a Wam jak się podoba? może macie jakieś lakiery z tej serii? też Wam tak szybko odpryskują?

poniedziałek, 22 września 2014

moyra, sea salt - 886 ariel

hej hej. na dziś mam dla Was lakier muchomorkowy :) to ariel z kolekcji sea salt, firmy moyra. lakiery tej firmy niestety nie są u nas dostępne, ale w takich sytuacjach nieocenione są zakupy grupowe :) i ja swój mam właśnie dzięki takim zakupom (z węgierskiej strony nailland.hu), które zorganizowała jakiś już czas temu Amethyst (odsyłam do notki z moimi zdobyczami z tych zakupów o TU). wiele osób chciało zobaczyć akurat ten lakier, więc w końcu przyszła na niego pora ;)
ariel to żelkowa czerwień z lekkimi malinowymi tonami, w której jest mnóstwo białego drobnego brokatu w dwóch rozmiarach. cała kolekcja sea salt ma w sobie ten biały brokat, i to właśnie dzięki niemu te lakiery tak mi się podobają. są niespotykane i takie inne! zresztą ja w ogóle uwielbiam tego typu brokat w lakierach i szkoda, że jest ich póki co tak mało.
do krycia potrzeba dwóch warstw, choć z racji tego że to żelek, końcówki mogą być lekko widoczne. pędzelek jest dość szeroki i spłaszczony, więc wygodnie się maluje, a do tego drobinki równomiernie się rozkładają na płytce. lakier dość szybko wysycha, co jest dużym plusem, bo lubię taki nieco chropowaty efekt tego typu brokatów i nie chciałam nakładać na niego topu
warto też napisać, że nie farbuje płytki, ani skórek przy zmywaniu (które jest przyjemniejsze, niż w przypadku lakierów piaskowych). do tego jest ładny i tani (w przeliczeniu około 8 zł) i czego chcieć więcej? ;)
edit: niestety tym razem zafarbował mi lekko płytkę, co nie zmienia faktu, że skórek nie farbuje. jednak myślę, że farbowanie paznokci to kwestia bazy. ta której używam obecnie niestety sobie nie poradziła :(
ale i tak uwielbiam muchomorka!

światło dzienne, chili! odżywka lawendowa, 2 warstwy moyra - 886 ariel, bez topcoatu

i jak podoba Wam się muchomorek? a może ten lakier kojarzy Wam się z czymś innym? no dobra, wiem że jest patriotyczny i pasuje, bo wczoraj zdobyliśmy mistrzostwo świata w siatkówce. jego nazwa też pasuje, bo jest taki arielkowy, jak włosy syrenki, ale dla mnie to jest jednak muchomorek :P

piątek, 19 września 2014

colour alike, typografia - L

jak już zapewne wiecie, bardzo lubię wszelkie lakierowe dziwaki. dziwny kolor? wykończenie? niespotykane połączenie kolorystyczne? praktycznie zawsze jestem na tak. i śmiejąc się, nazywam to lakierowym poziomem hard :P ale postanowiłam, że pokażę Wam też coś, bez czego właściwie żadna lakieromaniaczka nie może się obyć, szczególnie wykonując różne zdobienia. a w każdym razie ja nie mogłabym się obyć bez tego lakieru. dziś będzie czerń, czyli klasyka.
literka L z typografii od colour alike to czysta kremowa czerń, bez żadnych drobinek. no i jest jednowastwowcem, przez co jest moim zdecydowanym numerem jeden. lakier jest bardzo dobrze napigmentowany, ale też jego konsystencja jest dość gęsta, więc może dlatego ma tak dobre krycie. a żeby było jeszcze fajniej, bardzo szybko schnie, no i słodko pachnie. gdyby więc ktoś poszukiwał jeszcze swojej idealnej czerni, tą polecam jak najbardziej, jest idealna

lakiery colour alike dostaniecie na colorowo.pl

światło dzienne, chili! odżywka lawendowa, 1 warstwa colour alike typografia L, bez topcoatu
obecnie zużywam już drugą butelkę tego lakieru (a trzecia jest w drodze do mnie :D) i pierwsza butelka miała logo typografii, druga zaś black saint. później colour alike wypuściło holograficzny duet: black saint i sinner lady i od tego czasu nazwa black saint w blogosferze jest kojarzona już właściwie tylko z holograficzną czernią. ciekawa jestem w jakiej butelce tym razem przyjdzie do mnie ten lakier ;) niemniej jednak ta kremowa czerń to L z typografii, niezależnie od tego w jakiej jest butelce ;)
a Wy macie już swoją idealną czerń? 
ja długo używałam czerni z my secret, jednak ta z colour alike naprawdę jest od niej znacznie lepsza i zdecydowanie ją polecam :)

poniedziałek, 15 września 2014

colour alike - 537 (H)

rzadko noszę pod rząd podobne lakiery (o tym samym to już nie wspomnę), ale te 2 lakiery postanowiłam pokazać Wam od razu, jeden po drugim :) ostatnio (tutaj) mogliście zobaczyć #537 z najnowszej kolekcji colour alike, a dziś pokażę Wam jego brata - holograficzny odpowiednik. oba lakiery mają ten sam kolor bazy, jednak przez różne wykończenia nieco się od siebie różnią (ale o tym będzie więcej pod koniec posta ;))
537 (H) to zielone stare złoto z holograficznym pyłkiem. ma też lekki duochromowy efekt, jednak holo drobinki przeważnie skutecznie go zasłaniają. choć z drugiej strony dodają mu też nieco uroku i dzięki nim nie jest nudny ;) i jest jednak inny niż holograficzne lakiery, które colour alike miało do tej pory w swojej ofercie, bo przez to duochromowe/metaliczne wykończenie, w cieniu holo drobinki nie zawsze są widoczne na całych paznokciach, a tylko na ich części, co jest dość ciekawe :)
malowanie przyjemnie, choć warto nie nakładać za dużo lakieru na pędzelek, bo wtedy może być czasem widać pociągnięcia pędzelka (i nie chodzi mi o wykończenie frostowe, tylko mogą się tworzyć takie ciemniejsze linie, wie ktoś o co mi chodzi? :P). do krycia potrzeba 2 warstw i szybko wysycha. no i ma przyjemny słodki zapach

lakiery colour alike kupicie na stronie colorowo.pl

światło dzienne, chili! odżywka lawendowa, 2 warstwy colour alike 537 (H), bez topcoatu
w słabym oświetleniu:
i w słońcu:
no i na koniec porównałam go z jego nieholograficznym bratem #537 ;)
wersja holograficzna, czyli 537 (H) jest zdecydowanie mniej zielona od swojego nieholograficznego odpowiednika (537). i w przypadku 537 (H) mówiłabym bardziej o złocie z zielonymi tonami, a 537 to zieleń z dodatkiem złotych tonów. do tego 537 (H) jest nieco bardziej stonowany i jakby przykurzony, ale to pewnie przez holo pyłek, w końcu jest go tam bardzo dużo ;)
i jak podoba Wam się holograficzny 537 (H)? no i który z nich jest bliższy waszemu sercu ;) ? jestem ciekawa Waszego zdania :)
a ja, gdybym musiała wybierać to, mimo całego mojego uwielbienia dla lakierów holograficznych, chyba jednak tym razem wybrałabym wersję bez holo. ale tak naprawdę chyba dlatego, że ma taki piękny zielony kolor. gdyby oba te lakiery były tak przykurzone jak 537 (H), to chyba wtedy wolałabym holograficzną wersję, a Wy?

czwartek, 11 września 2014

colour alike - 537

hej hej. dziś będzie o jeszcze cieplutkim lakierze od colour alike. firma wypuściła nową, jesienną kolekcję składającą się z 6 lakierów - są to 3 kolory, tylko każdy jest w 2 wydaniach: zwykłym i holograficznym. tzn. myślę, że słowo "zwykły" nie do końca jest odpowiednie, bo wszystkie lakiery z tej kolekcji to duochromy :) i dziś będzie o jednym z nich, przepięknej złotej zgniłej zieleni - o numerze 537. ja niby nie dzielę kolorów na jesienno-zimowe i wiosenno-letnie, ale takie kolory lubię zawsze! a to jest taki piękny zgnilak ;) złoto-zielony żuczek. i jeszcze do tego tak się cudnie mieni i w każdym świetle jest inny. mam wrażenie że ten kolor ma najmniej widoczny efekt duochromowy z całej kolekcji, ale myślę, że to przez kolory, które przechodzą od złotej zieleni do nieco szarego brązu.
malowanie przyjemne, do krycia potrzebne 2 warstwy (co jest miłym zaskoczeniem przy lakierze duochromowym), bardzo szybko wysycha. pociągnięć pędzelka prawie w ogóle nie widać, co też miło mnie zaskoczyło. no i piękny słodki zapach! cieszę się, że to już nie melon, jak w przypadku holo żelków ;)
a no i co jeszcze warto zauważyć, lakier nie farbuje płytki :) a malowałam nim wcześniej bez bazy.
ostrzegam też, że to zdjęciowy tasiemiec, ale warto, bo ten lakier naprawdę w każdym świetle wygląda inaczej i raz jest zielenią, a raz złotem. i mam wrażenie, że czasem jest jeszcze bardziej zielony, niż na moich zdjęciach, choć starałam się jak mogłam ;)

lakiery colour alike znajdziecie w sklepie internetowym colorowo.pl, a ta kolekcja lada chwila się tam pojawi :)

światło dzienne, chili! odżywka lawendowa, 2 warstwy colour alike - 537, bez topcoatu

i jego bardziej złote wcielenie. to wtedy takie stare złoto, widoczne szczególnie w sztucznym albo słabym oświetleniu
i tutaj najbardziej widoczny efekt duochromowy
i jak podoba Wam się ten lakier? mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu tak samo jak mnie! a jeżeli Wam się podoba, to naprawdę warto się w niego zaopatrzyć, bo to niespotykany, piękny kolor :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...