piątek, 31 sierpnia 2018

zielone zawijasy, czyli fluid nail art | green flourishes fluid nail art

heloł. z perspetywy czasu widzę, że kiedyś robiłam znacznie więcej zdobień niż teraz. w sumie wiązało się to głównie z tym, że kiedyś znacznie częściej brałam udział w różnych projektach paznokciowych. teraz jest trochę inaczej, jednak w najbliższym czasie postaram się robić nieco więcej zdobień :)
na początek pokażę Wam paznokcie, które powstały po tym, jak odkryłam fluid nail art. ostatnio wspominałam Wam o tym, że teraz pojawia się tak dużo nowych metod zdobień, które polegają na wylewaniu lakierów na matę/stempel/folię i mieszaniu ich ze sobą. drip marble, dry marble, drag marble - jak zwał tak zwał, ale we wszystkich tych metodach mieszamy lakiery ze sobą, kiedy są jeszcze mokre. i to jest właśnie główna cecha fluid nail artu, czyli dosłownie płynnych zdobień.
wszystko zaczęło się, kiedy znalazłam na Instagramie hashtag fluidnailart. przeglądałam z zapartym tchem kolejne zdjęcia niepowtarzalnych zdobień, pełne bąbelków, które tak bardzo mi się spodobały i postanowiłam spróbować.
i jak wyszło? zobaczcie same ;)

hello. in retospect I see that I used to do much more nail arts than nowadays. well, it's mostly because I used to participate in nail art challanges more then. now it's a bit different, but I decided to do a bit more nail arts now :)
let's start with nails which I made right after discovering fluid nail art. lately I mentioned that now there are a lot of new nail art methods made by pouring nail polishes on stamping mat/stamper/piece of foil and mixing them. drip marble, dry marble, drag marble - call it whatever you want, but all these methods have something in common - we mix polishes when they are still wet and fluid. and this is main character of fluid nail art.
everything started when I found hashtag fluid nail art on IG. I looked through all those pictures with unique designs, full of bobbles (I saw also that they are called cells), which I liked a lot. and so I decided to give this method a try.
and what happened? let's take a look :)
jak to zrobić?
żeby stworzyć zdobienie w technice fluid nail art, potrzebujemy:
- kawałka folii lub maty do zdobień
- strzykawki
- lakierów do paznokci.

na folii lub macie malujemy prostokąt lakierem, który posłuży za bazę (ja zaczęłam od czerni). prostokąt ma być większy niż paznokieć, na którym chcemy umieścić naklejkę, bo będzie to właśnie baza do naszej naklejki. do strzykawki wlewamy po kilka kropli wybranych lakierów, wkładamy tłok strzykawki i wyciskamy powstałą mieszankę na przygotowaną wcześniej bazę na macie.  najlepiej gdy mieszanki lakierów w strzykawce jest sporo, bo wtedy powstają fajniejsze wzory. a gdy całość podeschnie, dobrze jest nałożyć na wszystko warstwę topu. wtedy kiedy naklejki już całkiem wyschną, łatwiej będzie nam je zdjąć z maty i przenieść na paznokcie (choć robią się one wtedy bardziej sztywne, więc tak naprawdę każdy powinien sprawdzić, jak jest mu najwygodniej to robić).
co prawda mnie nie do końca udało się stworzyć przy użyciu strzykawki bąbelki, ale będę próbować dalej :D bo podobno da się to zrobić bez użycia pękających lakierów (jak dance legend spot it - pokazywany tu, czy sinful colors punk the town). udowodniła to Gosia z bloga Gosia Pio, która użyła w swoim zdobieniu jedynie lakierów opi. poniżej możecie zobaczyć jej filmik

how to do it?
to make a fluid nail art you need:
- piece of foil or stamping mat
- syringe
- nail polishes.

first thing you should do is paint rectangle/square shape on foil or stamping mat (it should be a bit bigger than your nail, because it will be base for your future decal (I used black as my base color). then you put nail polishes into syringe - it is better when there is more polish, so it's the best to pour a few drops of each color of your choice. than you close the syringe and push the polish onto place when you want to create our decal on mat. when it dries a bit, it's worth to deal you're decal with top coat, because when decal is dry it is easier to take it off the mat and transfer to nails (but when you use top coat, decals become more inflexible, so it's the best to try what method is more convinient for you).
I didn't manage to do bobbles (cells) with syringe method this time, but I will keep trying :D because it can be done without using polishes that create cells and dots (like dance legend spot it - shown here or sinful colors punk the town). Gosia (Gosia Pio) proved it in her nail art and she used there only opi polishes. you can see her film below.

znałyście tę metodę? próbowałyście kiedyś robić w ten sposób zdobienia? | do you know this method? have you ever tried it?

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

może morze? | let's see sea (dance legend - spot it white)

dość często przeglądam Instagram w poszukiwaniu inspiracji paznokciowych i to właśnie tam odkryłam pękający top dance legend, który pokażę Wam w dzisiejszym poście. ale nie nie nie, nie jest to typowy pękający lakier, z tych które większość osób kojarzy. ten "pękacz" to zupełnie co innego.
pierwsze zdobienie, jakie widziałam z użyciem lakieru pękającego dance legend to paznokcie, które wyglądały jak plaża pokryta lekko spienioną wodą. beżowy, jakiś niebieski lub morski i właśnie takie białe wzory. całość wyglądała tak pięknie (tym bardziej, że kocham morze), że stwierdziłam, że muszę mieć ten top. i powiem Wam, że nie żałuję. jest tylko jedna rzecz, która działa inaczej niż w standardowych lakierach pękający. lakiery dance legend z serii spot it trzeba nakładać na jeszcze mokry lakier, a nie jak standardowe pękacze na zupełnie suchy lakier bazowy.

zdobienie, które dziś Wam pokażę powstało na dwa sposoby - jednak wszystkie wzory powstały na macie i później przeniosłam je na paznokcie w formie naklejek. część z nich to bezbarwny top wymieszany z białym pękającym topem dance legend (ta wersja jest na lewym ręku), a część - morski lakier colour alike wymieszany z tym samym białym topem (na prawym ręku). wszystkie paznokcie i tak miałam wcześniej pomalowane morskim lakierem (colour alike - arcadia), jednak pierwsza wersja naklejek wyglądała na nich fajniej, tak bardziej przestrzennie, bo biały wzór nie był zmieszany z morskim lakierem, tylko tak fajnie się od niego odcinał, co dawało właśnie taki "nadmorski" efekt. 


I scroll Instagram quite a lot, usually looking for some nailart inspirations. and that's how I found this magical topcoat from dance legend, which I'm going to show you today. it's kind of cracking top, but it's nothing like well known cracking polishes. this polish is something totally different.
first nailart with dance legend spot it top that I saw on IG made me fall in love with this effect. It looked like beach sand covered with a bit foamed water. nude, some blue or teal and this dotted pattern made with this topcoat. it looked so beautiful and I love sea so much, that I just felt that I have to buy this top. and you know what? I don't regret it at all. but there is one thing that is different with this polish. dance legend polishes from spot it collection have to be applied on still wet polish (something opposite to standard cracking polishes, when you had to apply it on dry base)

this nailart that you can see today was made in two ways - all patterns were made on stamping matte and then transferred on nails though. first part was made with clear topcoat and white dance legend top (left hand) and the second part: with teal colour alike polish and white dance legend top (on right hand). as a base I used teal CA polish (colour alike - arcadia) on all my nails and then I put decals on it. but I have to say I liked the nails made with the first method more. they looked cooler and more 3d, because this white pattern wasn't just mixed with teal base polish and you could see the layering of this design, which gives "sea" impression.


eveline sensitive 8 w 1, 2 warstwy colour alike - arcadia, naklejki z lakieru dance legend - spot it white, top glisten & glow - HK girl

eveline sensitive 8 in 1, 2 coats of colour alike - arcadia, decals from dance legend - spot it white polish, top coat glisten & glow - HK girl

środa, 15 sierpnia 2018

efektima - olejek konopny

dziś dla odmiany nie będzie o lakierach, tylko o pielęgnującym olejku do ciała, a konkretniej o olejku konopnym. ostatnio pojawiło się kilka jego recenzji na blogach, a wszystko za sprawą akcji promocyjnej przed wprowadzeniem produktu do sprzedaży.
mniej więcej miesiąc temu otrzymałam propozycję przetestowania tego olejku of firmy Efektima. jest to produkt dedykowany do ciała, jednak ja postanowiłam go przetestować głównie na dłoniach.
olejek konopny to nawilżający suchy olejek do ciała i włosów. jest nawet uznawany za jeden z najlepiej nawilżających olejków na świecie. i muszę się z tym zgodzić. początkowo byłam nieco sceptyczna, ale bardzo szybko miło mnie zaskoczył. po wcześniejszych doświadczeniach z podobnymi produktami, nie spodziewałam się cudu. myślałam, że olejek natłuści skórę, by później bardzo szybko znów wróciła do swojej dawnej suchości
i jak spisał się olejek?
muszę przyznać, że olejek naprawdę dobrze nawilża i to na długo. ma też bardzo wygodną butelkę i jest w sprayu, dzięki czemu wygodnie się go aplikuje. do tego przyjemnie pachnie, łatwo się rozprowadza po skórze, a dzięki temu, że to tzw. suchy olejek, bardzo szybko się wchłania i nie zostawia na skórze tłustej warstwy. to bardzo ważne w przypadku nakładania go na dłonie zamiast kremu do rąk, ponieważ dosłownie już po chwili od nałożenia, można normalnie funkcjonować, nie brudząc wszystkiego dookoła. czas wchłaniania porównałabym do standardowego czasu, który trzeba odczekać po nałożeniu kremu do rąk, czyli jest to dosłownie chwila.

zauważalne działanie
stosuję ten olejek od ponad miesiąca, głównie na dłonie zamiast kremu do rąk. i za każdym razem wsmarowuję go także w skórki i paznokcie. zazwyczaj nie używam olejków do skórek, bo moje skórki nie są aż tak przesuszone. zwykle krem do rąk mi wystarcza, a tak to mniej więcej co tydzień używam żelu do usuwania skórek z sally hansen i mam wrażenie, że on nieco nawilża. jednak po kilku dniach od usunięcia skórek, są one nieco suche - nie przesadnie, ale jednak. po stosowaniu olejku konopnego problem suchych skórek zupełnie zniknął. są lepiej nawilżone, mniej suche. podobnie skóra dłoni.
na zdjęciach widać moje skórki po dwóch tygodniach bez używania preparatu do skórek sally hansen. przez 2 tygodnie praktycznie nic nie robiłam ze skórkami, może raz je odsunęłam. wyraźnie widać, że skórki są nawilżone i szczęśliwe :D a i skóra na dłoniach nie jest przesuszona
dodam jeszcze, że obecnie jestem po urlopie i mam dość mocno opaloną skórę, stosowałam więc też olejek na całe ciało, by je nawilżyć i w tej formie także świetnie się sprawdził - także używany na twarz zamiast kremu. szybko nawilża, idealnie się wchłania, nie brudzi ubrań i pozostawia skórę gładką i rozświetloną. zdecydowanie to produkt godny polecenia!

a tu jeszcze jedno zdjęcie bezpośrednio po wsmarowaniu olejku:
Podsumowując:

ZALETY:
- wygodna aplikacja
- natychmiastowy i długotrwały efekt nawilżenia
- szybkie wchłanianie
- brak tłustego filmu
- dodaje skórze blasku (to może nie dotyczy dłoni, ale nakładany na całe ciało, szczególnie opalone, wyraźnie ją rozświetla)
- przyjemny zapach

WADY:
brak
znacie ten olejek? jesteście z niego zadowolone? albo może używacie podobnego produktu, który jest godny polecenia? :)

sobota, 11 sierpnia 2018

orly - valley of fire (neon earth - summer 2018 collection)

ostatnim już lakierem z letniej kolekcji neon earth od orly jest valley of fire. to metaliczy miedziany lakier, jednak bez różowych tonów. to zdecydowanie miedź w ciepłej tonacji, w której jest dużo pomarańczowego. kolor jest bardzo żywy i taki wręcz wibrujący, jak prawdziwa miedź.
valley of fire nie zostawia na paznokciach widocznych smug, ani pociągnięć pędzelka. jest jednak dość rzadki i najmniej treściwy i najsłabiej napigmentowany ze wszystkich lakierów z tej kolekcji. ale nie martwcie się, dwie warstwy spokojnie wystarczają do pokrycia paznokci. no i co tu dużo mówić, dla wielu osób będzie to idealny lakier na powoli nadchodzącą jesień :)

valley of fire i pozostałe lakiery z letniej kolekcji orly kupicie na orlybeauty.pl


the last polish from summer orly collection (neon earth) is valley of fire. it's a cooper metallic polish, but without any pink undertones. it's definitely warm-toned copper with a lot of orange undertones. and I have to say that this color is very vivid and vibrant, like real copper.
valley of fire doesn't smudge and brush strokes are invisible. but this polish has quite runny formula and it's the least pigmented from all shades from this collection. but don't worry, it just need two regular coats for full coverage. and I think that for many of you this will be perfect polish for comming fall :)


eveline sensitive 8 w 1, 2 warstwy orly - valley of fire, bez topu
eveline sensitive 8 in 1, 2 coats of orly - valley of fire, without topcoat

środa, 8 sierpnia 2018

orly - moon dust (neon earth - summer 2018 collection)

dziś pora na kolejny lakier z letniej kolekcji orly - neon earth, czyli moon dust. myślę, że to jedyny lakier z całej tej kolekcji, który zapewne znajdzie najmniej zwolenników :P podobnie jak w wiosennej kolekcji, tutaj także znalazł się kolor potocznie nazywany perłą. moon dust to - mimo bardzo zachęcającej nazwy - niestety jasno-beżowy nieco satynowy metaliczny lakier o lekko frostowym wykończeniu (co oznacza, że widoczne są pociągnięcia pędzelka). to kolejny po wiosennym metallic haze (na końcu posta znajdziecie porównanie) raczej "babciowy" odcień, który zapewne spodoba się starszym osobom. choć wiem, że i wśród młodych są fanki takiego wykończenia ;)
niestety nie do końca jest to mój kolor, choć muszę przyznać, że nawet ja po dłuższej obserwacji tego lakieru na paznokciach, jestem w stanie zauważyć w nim coś ciekawego ;) choć przyznam, że idealnie by było, gdyby lakier o tej nazwie był jednak bardziej szary albo srebrny.

wszystkie lakiery z kolekcji neon earth znajdziecie na stronie orlybeauty.pl


today I'm gonna show you next orly polish from their summer collection - neon earth, light beige called moon dust. I think it's the only polish from entire collection that will probably have the least fans :P just like in spring collection, this time there is also "pearl" polish. moon dust - despite its tempting name - is a light beige a bit satin metallic shade with slightly frost finish (which means, brush strokes are visible on nails). after spring's metallic haze, it's another rather "granny" shade, which will be loved mostly by older people. I know some young ones which will like it though ;)
it's not my color, but even I have to admit, that after longer staring at this polish at my nails, I can see something interesting in it ;) but it would be perfect if polish with such name was more grey or silver.


eveline sensitive 8 w 1, 2 warstwy orly - moon dust, bez topu
eveline sensitive 8 in 1, 2 coats of orly - moon dust, without topcoat
a poniżej obiecane porównanie. moon dust jest podobny do metallic haze z wiosennej kolekcji orly, ale nie są one takie same. moon dust ma w sobie zdecydowanie więcej brązowych tonów i jest znacznie cieplejszy. gdy lakiery są obok siebie, widać, że metallic haze ma w sobie coś z jasnego różu albo fioletu i ma zdecydowanie chłodniejszy odcień.

and now it's time for mentioned comparison. moon dust is similar to metallic haze from orly's spring collection, but you can clearly see that these polishes are not dupes. moon dust has much more brown undertones and is definitely more warm-toned. when they are next to each other, you can see that metallic haze has a tint of pink or purple in it and is more cool-toned.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...