Strony

wtorek, 28 czerwca 2016

sally hansen, gem crush - 07 lady luck

pozostając w klimacie fioletu i różu, dziś będzie brokatowy sally hansen z serii gem crush - lady luck. w bezbarwnej bazie mamy pełno drobno zmielonego różowego brokatu i większy srebrny holograficzny. bardzo mi się podoba to połączenie, bo holograficzny brokat wygląda jak takie małe iskierki.
lakier kryje przy dwóch warstwach i wysycha do powiedziałabym matowego, chropowatego wykończenia, tak jakby zjadał swoją własną bazę. ale to zdecydowanie nie piasek, choć widziałam kiedyś, że ktoś go tak określał. w każdym razie zdecydowanie warto dodać warstwę topu, bo bez niego lakier jest taki... smutny (zobaczcie zdjęcia bez topu na końcu).
ja swój egzemplarz kupiłam sto lat temu w super pharmie, ale wiem, że można dostać tę serię w necie.

what about one more pink/purple polish? today I'm gonna show you sally hansen glitter one from gem crush collection - lady luck. in clear base you have loads of pink fine glitter and a bit of holographic silver one (a little bit bigger). I really like this combination, because this holo glitter looks like little sparks on nails.
it's opaque in two coats and it dries to let say mat, gritty finish, like it's eating its own base or something. but it's definitely not a sand polish (I remember someone said so), so it's necessary to add a layer of top coat, because without it this polish looks so... sad (there will be pics without top coat at the end).
I bought lay luck long time ago in super pharm drug store, but I know this collection is available online.


światło dzienne, sally hansen - diamond strenght, 2 warstwy sally hansen - lady luck, top CND vinylux
daylight, sally hansen - diamond strenght, 2 coats of sally hansen - lady luck, CND vinylux top coat
a tak wygląda bez topu / and that's what it looks like without top coat

czwartek, 23 czerwca 2016

max factor - 28 heavenly parme

dziś pokażę Wam śliczny lakier od max factor. to jedna z tych firm, po której lakiery nie sięgam zbyt często i dzieje się tak z dwóch powodów. po pierwsze są dosyć drogie, a po drugie i właściwie najważniejsze: mają w ofercie głównie lakiery, które mnie raczej nie interesują (kremy, czerwienie itp.). wyjątkiem jest oczywiście np. fantasy fire! bo perełki się zdarzają. i tak na jakiejś promocji w rossmannie postanowiłam bliżej przyjrzeć się szafie tej firmy i natrafiłam na ten lakier - heavenly parme. to jasny fiolet z mnóstwem niemających się na niebiesko shimmerowych drobinek. może na paznokciach nie są aż tak widoczne jak w buteleczce, ale też je dobrze widać :) to bardzo delikatny i dziewczęcy lakier. z tego typu drobinkowców max factor ma jeszcze niebieski i żółty, ale ten jest najładniejszy ;)
do krycia potrzebuje dwóch warstw, co jest niezłym wynikiem jak na taki jasny, pastelowy odcień. maluje się przyjemnie.

choć lakier sam w sobie jest śliczny, postanowiłam mu dodać srebrne maleńkie ćwieki. to trójkąciki z born pretty store, które znajdziecie TU (klik), moje to b1. są dobrze wykonane, choć takie malutkie. jedyny związany z nimi "mankament" to to, że dostajemy ich tak mało (20 sztuk), przez co nie da się np. spełnić nieco szalonej wizji z którymś paznokciem całym pokrytym ćwiekami, a jeśli chcemy z nich korzystać dłużej, to musimy przy zmywaniu manicure'u uważać żeby ich nie zgubić. jeśli jednak ktoś czuje się skuszony, to bardzo polecam. mnie osobiście bardzo się podobają tego typu maleńkie ozdoby :)

today I'm gonna show you beautiful max factor nail polish. it is one of those brands that I don't buy their products (polishes) very often. first of all because of their price and second of all (and the most important!), they have mostly colors and finishes that don't interest me (cremes, reds, etc.). of course fantasy fire (!) is an exception, because there are some treasures. some time ago I decided to take a closer look at max factor stand (they were on sale) and I found this beauty - heavenly parme. it's light pastel purple shade with loads of blue shimmering particles (shimmer!). maybe they're not as visible on nails as they are in the bottle, but you can definitely see them on nails :) this polish is just so subtle and girly. max factor have also such shimmery yellow and blue shades, but this one is the prettiest ;)
it's opaque in two easy coats, which is good result for such light and pastel shade. and its application is nice.

heavenly parme looks beautiful on its own, but I decided to add tiny silver studs to it. triangles from born pretty store, which you can find HERE (click), mine are b1. they are well made even though they're so tiny. there is only one thing that I don't like: you get just few of them (20 pcs) and because of that you e.g. can't make crazy nail art with one of your nails completely covered by the studs. and when we want to use them few times, you have to be very careful not to lost them. but if you feel tempted, I definitely recommend them. I really like such tiny nail art stuff like these :)


światło dzienne, sally hansen - diamond strenght, 2 warstwy max factor - heavenly parme, top CND vinylux
daylight, sally hansen - diamond strenght, 2 coats of max factor - heavenly parme, cnd vinylux top coat
pamiętajcie też o moim 10% kodzie rabatowym: APBQ10 / and remember about my 10% off coupon code: APBQ10

niedziela, 19 czerwca 2016

wszędzie paski | stripes everywhere

dziś pokażę Wam tasiemkowe zdobienie, które nosiłam zimą. bazą jest bell hipoallergenic - 33, różowy, metaliczny lakier, a nawet powiedziałabym, że to foil, który niby jest z nowej serii lakierów bell, ale należy do kilku ciekawych odcieni, które niestety zostały wycofane (i tak bell to teraz kolejna drogeryjna szafa, w której zostały same nudne kremy...).
na palcach środkowym, serdecznym i na kciuku poprzyklejałam kawałki tasiemki do zdobień, a następnie pomalowałam całość srebrnym, starym jak świat lakierem wibo. kiedy jeszcze był mokry, oderwałam tasiemki. na palcu wskazującym i małym namalowałam pędzelkiem srebrne paski.
bardzo przyjemnie nosiło mi się to zdobienie. lubię tasiemki za to, że są łatwe w obsłudze i można nimi wyczarować fajne rzeczy :)

today I'll show you stripping tape nail art, which I did and wore in winter time. pink metallic or I'd rather say... base is bell hipoallergenic #33, which is from new bell's stand, but it's already withdrawn from sale (and now bell stand is another one with boring creme shades in it...)
about nail art. on middle, ring finger and thumb I applied pieces of stripping tape and paint that with silver, old as the hills wibo nail polish. when it was still wet, I removed stripping tape. on pointer finger and on pinkie I painted silver stripes with nail art brush.
I was really enjoying wearing this mani. I like stripping tape, becasue it's very simple to use it and you can create some great stuff with it.


światło dzienne, paese - utwardzacz diamentowy, 2 warstwy bell - 33, 1 warstwa wibo - 347, bez topu
daylight, paese - diamond hard, 2 coats of bell - 33, 1 coat of wibo - 347, without top coat

piątek, 17 czerwca 2016

bell, moroccan dream - 01

po "serii"  starszych postów przyszedł czas na coś nowego. to, że kupuję nowy lakier i od razu nim maluję nie zdarza się zbyt często. ale tym razem tak było. biedronka wypuściła nową kolekcję bell - moroccan dream i to z niej jest lakier, który chcę Wam pokazać. myślę, że warto się w niego zaopatrzyć, bo jest naprawdę wyjątkowy :)
#01 (w końcu chociaż numery lakierów juhu!) to nieco przytłumiona granatowa baza wpadająca w fioletowe tony (czasami miałam wrażenie, że to blurple, czyli coś pomiędzy niebieskim a fioletem) z mnóstwem złotych glassfleckowych drobinek.
maluje się bardzo wygodnie. pędzelek jest dość krótki, spłaszczony i równo ścięty. do krycia potrzebne są 2 warstwy, choć po pierwszej może się wydawać, że lakier słabo kryje, ale jak się nałoży drugą to już wszystko jest ok. wysycha dość szybko, może nie do idealnie błyszczącego wykończenia, ale tak jak wysychają zazwyczaj glassflecki. nie nakładam jednak topu, bo myślę, że w przypadku tego lakieru ma to w pewnym sensie swój urok. i zobaczcie jaką on ma piękną butelkę!

kto jeszcze nie ma, niech natychmiast bieży do biedronki :D

after a series of oldies there's time for something new. It's really a rare thing when I use nail polish that I just bought. but this time it happened. it's new bell collection - moroccan dream and I want to show you one of these polishes today. it's really worth to have it, because it is quite unique :)
#01 (finally these polishes have just their numbers, hurra!) is a little dimmed navy blue/blue base with a lot of purple undertones (sometimes I saw it as a blurple, which is shade just between blue and purple) and loads of gold glassflecks in it.
application is easy, it has quite short, flattened brush cut straight at the end. this polish is opaque in two coats. when applying the first one, you may think its opacity is weak, but you just need to apply a second coat and it'll be fully opaque. it dries quite fast, maybe not to perfect glossy finish, but it dries in a way glassflecks ussually do. I didn't add top coat, because this not perfectly glossy finish adds this polish some kind of charm ;) and look how gorgeous this bottle is!


światło dzienne, sally hansen - diamond strenght, 2 warstwy bell, moroccan dream - 01, bez topu
daylight, sally hansen - diamond strenght, 2 coats of bell, moroccan dream - 01, without top coat
i jedyny lakier jaki przyszedł mi do głowy, który mógłby choć trochę być do niego podobny. ale wibo to piasek. poza tym są jednak inne
and here is just one polish that I can think of that may be a little bit alike. but you know, wibo has sand finish. besides, they are different though

wtorek, 14 czerwca 2016

kiko - 343 spring green

uwielbiam lakiery kiko i to chyba wszystkie, bez wyjątku. często mają ciekawe, niespotykane kolory i wykończenia i za każdym razem jak wchodzę do ich salonu, mam ochotę coś kupić. i chyba tak właśnie powinno być. dla porównania, ostatnio byłam w naturze i nic mi się nie podobało... cieszę się, że kiko trafiło już do Polski i nie muszę kupować tych lakierów wyłącznie na wyjazdach lub obarczać zakupami znajomych ;)
a teraz kilka słów o bohaterze dzisiejszego posta. spring green to morska zieleń o kremowym wykończeniu. dopóki nie miałam orly - hip and outlandish, nazywałam go po prostu morskim, ale przy orly jest wyraźnie bardziej zielony (na końcu będzie porównanie). jednak wciąż jest to kolor pomiędzy niebieskim a zielenią, nieco bardziej w stronę zieleni. ciekawy, dość niespotykany odcień, mimo, że to krem (no i oczywiście dość ciężko oddać na zdjęciach jego prawdziwy kolor). tylko nazwa jak dla mnie trochę nie do końca do niego pasuje, ale nie będę sie czepiać :) aplikacja super, poza formułą lakieru chyba dużo robi tutaj bardzo wygodny, prosty, nieco spłaszczony pędzelek. do tego szybko wysycha i ładnie błyszczy. same plusy!

I love kiko nail polishes. they often have unusual colors and finishes and every time I'm in their shop, I want to buy something. and I think that's what it should look like. lately I was in polish drug store and I just didn't like anything... I'm glad kiko is finally in Poland now and I don't have to buy these polishes only on vocations or make my friends to buy them for me ;)
and now something about polish ;) spring green is a teal green shade with creme finish. until I didn't have orly -hip and outlandish, I called it just teal, but next to orly it is much more green. but it's still shade between blue and green, it just shifts green. it's interesting, quite unique shade, eventhough it's creme (and of course it's really hard to show its real color on pics). I think the only thing that doesn't fit here is this name. 
application was anything but pleasure and. I think that besides great formula it's because of really comfortable, straight, a bit flattened brush. and it dries fast to glossy finish. nothing but advantages!


światło dzienne, paese - utwardzacz diamentowy, 2 warstwy kiko - 343 spring green, bez topu
daylight, paese - diamond hard, 2 coats of kiko - 343 spring green, without top coat


niedziela, 12 czerwca 2016

colour alike - 201 wielki błękit

pamiętam, że jak byłam mała i wyjeżdżałam z rodzicami na wakacje nad morze, mama malowała mi paznokcie na niebiesko. i ta miłość do niebieskiego pozostała mi do dziś :) szczególnie jeśli chodzi o niebieskie lakiery do paznokci. podoba mi się chyba każdy odcień tego koloru.
wielki błękit to piękny błękit ( bo jakże by inaczej) od colour alike. tak, to były jeszcze te czasy, gdy ca robiło konkursy na nazwy swoich lakierów. w każdym razie... wielki błękit to niby krem, ale z takim mikroshimmerem, który jest widoczny w butelce, ale na paznokciach znika. właściwie to taka poświata. wielki błękit do krycia potrzebuje dwóch warstw, szybko wysycha. jest nieco podobny do CA - have a break, ale taki bardziej przytłumiony. na końcu jest porównanie, także z innymi niebieskościami od colour alike ;)

lakier kupiłam sto lat temu na colorowo.pl. obecnie nie ma go w sklepie, ale z nimi to nigdy nic nie wiadomo, może jeszcze kiedyś wróci ;)

I remember that when I was young, every year when I've been on holidays by the sea with my parents, my mum have been painting my nails blue. and I love this color to this day :) especially when it comes to blue nail polish. I think I like every shade of this color.
#201 is a beautiful blue shade from colour alike. it looks like creme, but it contains kind of microshimmer, which is visible in the bottle, but completely disappears on nails. it's kind of glow actually. #201 is opaque in two coats and it dries fast. it's close to CA - have a break, but a bit dimmer. at the end there will be comparison of these two and some other CA blue shades ;)

you can buy colour alike's polishes at colouralike.com, but this shade isn't available anymore.


światło dzienne, paese - utwardzacz diamentowy, 2 warstwy colour alike - wielki błękit, bez topu
daylight, paese - diamond hard, 2 coats of colour alike #201, without top coat
wielki błękit jest najbardziej zbliżony do have a break, ale jednak jest mniej wyrazisty, taki jakby lekki, mniej kredowy. myślę, że zawdzięcza to luźniejszej konsystencji. drachetka jest wyraźnie bardziej szara, a modraszek to po prostu inna niebieska bajka ;)

#201 is the closest to #581, but it's a bit less vivid. #201 is more gentle, less chulky. I think it's because of its loose consistency. #490 is much more grey and #528 is just a different blue story ;)