dzisiaj pokażę Wam kolejny (ah kiedy to było...?) lakier miss X. jak już zapewne wiecie, jest to dość nowa lakierowa marka. jedni narzekają, inni się zachwycają. mi bliżej do tych drugich, a w każdym razie nie mam dużo zastrzeżeń do tych lakierów. ten, z numerem 24 to drugi lakier miss X, który mam możliwość używać. i jak w przypadku poprzednika, czyli numeru 12 (który pokazywałam Wam TU i TU (klik)) czas wysychania jest w porządku. pędzelek lekko spłaszczony, którym bardzo wygodnie i przyjemnie się maluje. czasem tworzy bąbelki, ale przeważnie w miejscach, gdzie damy za grubą warstwę lakieru. zresztą ja i tak prawie zawsze nakładam przyspieszający wysychanie topcoat, który likwiduje bąbelki. więc to nie problem :) co do krycia, to w przypadku tego koloru jest troszkę gorsze, niż u jego poprzednika, ale myślę że jest to spowodowane tym, że ten ma w sobie coś z żelka. na paznokciach mam 2 warstwy, ale pod pewnym kątem widać prześwity (a raczej jego przejrzystość, bo prześwity byłyby takimi jakby smugami, a tu są równomiernie na całych paznokciach. nie wiem czy wiecie o co mi chodzi? :P chociaż starałam się to pokazać na niektórych zdjęciach), ale do pełnego krycia przydałaby się trzecia warstwa. jednak mi taki przejrzysty efekt nie przeszkadza :) a wręcz mi się podoba.
kolor to coś pomiędzy bordo a brązem, jak to jedna z dziewczyn napisała przy jego recenzji, to taki "kasztan", jednak muszę przyznać, że kolor bardzo mi się podoba, co właściwie trochę mnie dziwi :P przeważnie nie przepadam za takimi odcieniami, a ten naprawdę mi się podoba! bo jest jakiś taki niespotykany.
lakiery miss X są dostępne stacjonarnie w drogeriach sekret urody i vica. warto zajrzeć też na ich fanpage na fb o TU (klik)
światło dzienne, sally hansen - miracle cure, 2 warstwy miss X 24, bez topcoatu
na koniec dodam jeszcze, że ten konkretny lakier świetnie się sprawdził także jako krew przy moich paznokciach zombie (które pokazywałam Wam TU - klik), więc jeśli planujecie zrobić sobie kiedyś takie, to jak najbardziej go polecam ;) poza tym, że w ogóle go polecam ;)
a co sądzicie o kolorze? Wasz? nie Wasz? jak już mówiłam, mnie zaskoczyła, że mi bardzo się ten odcień podoba. i ja osobiście nie dzielę lakierów na jesienno-zimowe i wiosenno-letnie, czy coś w tym stylu. maluję tym, czym mi się żywnie podoba. choć myślę, że akurat ten kolor (jeśli już ktoś to rozgranicza) jest idealny na jesień ;)