dziś pokażę Wam lakier, do którego coś mnie ciągnęło od samego początku, ale dopiero jak zobaczyłam go u ani! to wiedziałam, że po prostu musi być mój. no i powiem Wam, że nie żałuję tej decyzji.
royal redding jest z nowej piaskowej kolekcji catrice - crushed crystals. byłam bardzo ciekawa jakie piaski wyprodukuje catrice i moim zdaniem są one nieco inne (a przynajmniej ten jeden) od tych, do których przyzwyczaiło nas np. golden rose. royal redding jest też inny od piasków essence, choć schną podobnie, czyli całe wieki :P nie no może przesadzam, ale ten sechł u mnie wyjątkowo długo. baza lakieru jest żelkowa, ciemnoczerwona z mocnymi malinowymi nutami, a czasem malinowo-bordowa (w zależności od oświetlenia). w środku zatopiony jest drobny czerwony brokat. do krycia potrzebne są standardowo 2 warstwy. po wyschnięciu struktura piaskowa jest wyczuwalna, ale bardzo delikatna. po wyschnięciu lakier jest też błyszczący, a nie matowy jak większość piasków, ale to akurat zupełnie mi nie przeszkadza. a jeszcze daje dodatkowy efekt, bo całość z brokatowymi drobinkami bardzo ładnie błyszczy.
jedyna rzecz, jaka mi się nie podoba, to to, że na końcówkach lakier "nie pokazał piasku" i wyglądał jakby nie wysechł do końca albo się wytarł. ale to chyba przez to, że za dużo nawaliłam go na końcówki :P no cóż, może po prostu nie umiem malować paznokci (!), a przynajmniej niektórymi piaskami ;) ale to jest tylko taki mały minusik, bo ten lakier po prostu szalenie mi się podoba. niby jest czerwony, ale czułam się w nim świetnie! no i do tej pory nie spotkałam się nigdzie z takim żelkowym piaskiem, więc tym bardziej mi się podoba :)
światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, 2 warstwy catrice crushed crystals - 01 royal redding
i jeszcze w słabszym świetle (nadal dziennym), bo tu pokazał więcej swoich ciemniejszych i malinowych tonów
i jak Wam się podoba?
ja muszę przyznać, że długi czas schnięcia mnie zupełnie nie zniechęca, bo piaskami najczęściej maluję paznokcie wieczorem, oglądając jakiś film i mają spokojnie czas wyschnąć. za to późniejszy efekt wynagradza wszystko ;)
Bardzo mi przypadł do gustu ten lakier :D myślę, że jak będę w naturze to go kupię;)
OdpowiedzUsuńŁadniutki :P
OdpowiedzUsuńw buteleczce bardzooo mi się podoba :D na pazurkach tez jednak juz nie tak bardzo :D
OdpowiedzUsuńa mi na paznokciach chyba jeszcze bardziej, niż w butelce ;)
UsuńJa się trochę zawiodłam na tych piaskach. Nie podoba mi się ich tekstura chociaż kolory mają cudne.
OdpowiedzUsuńa mi właśnie się podoba, bo jest taka delikatna :)
UsuńJa kupiłam z tej serii fioletowy - nie jestem z niego zadowolona :( długo schnie, trwałość tragiczna a szkoda bo kolor piękny
OdpowiedzUsuńa u mnie ten właśnie długo się trzymał, ale u mnie w ogóle lakiery dobrze się trzymają :)
Usuńbez dwóch zdań - sorbet truskawkowy!
OdpowiedzUsuńjest piękny!chce go
OdpowiedzUsuńŁadny! Ładny! Ładny! Strasznie uwodzicielko wygląda :D
OdpowiedzUsuńStałam przy nim i miałam go wziąć, ale stwierdziłam, że przecież na pewno mam coś podobnego... No głupia baba ze mnie... wezmę przy wydawaniu mojego bonu za 10zl do natury :D
OdpowiedzUsuńfajną ma strukturę, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńMi się strasznie podoba <3
OdpowiedzUsuńAle super te drobinki się świecą ;)
OdpowiedzUsuńależ on jest piękny *.* ja Cię skusiłam, a teraz Ty mnie... aż mi się go zachciało na paznokciach, a przecież niedawno nosiłam, (w kolejce milion innych lakierów) no i co zrobiłaś? :D
OdpowiedzUsuńco do tych błyszczących końcówek, zrobiło mi się tak na jednym. Też myślę, że jak się da za grubo, albo zrobi tak, że ziarenka piasku zostaną u góry, a na końcówkę "braknie" to tak wychodzi. Ja dla pewności wstrząsałam butelką, bo czytałam gdzieś że czasem w piaskach ziarenka lubią opadać :)
wiem wiem ;) i ja też właśnie wstrząsałam długo butelką przed malowaniem, nawet pomiędzy kolejnymi paznokciami. więc myślę że po prostu za dużo mi się nałożyło.
Usuńno i ja Ci powiem, że mi było go trochę szkoda zmywać :P nawet myślałam żeby pomalować nim jeszcze raz i tym razem nałożyć top, ale zostawiłam to na inny raz ;)
noo ja też go dość długo nosiłam, trzymał się świetnie (potem zatopowany) i żal było zmywać :)
Usuńmarzę o tym egzemplarzu a nigdzie u mnie już go nie ma :(
OdpowiedzUsuńpewnie jeszcze dołożą ;)
Usuńjaki on seksowny ale i elegancki. ja się skusiłam na Call Me Princess
OdpowiedzUsuńja też się na niego najpierw skusiłam, ale potem stwierdziłam, że ten też musi być mój ;)
Usuńja nie lubię tego wykończenia w powiązaniu z kolorem czerwieni ale u Ciebie wygląda bosko *.*
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńpięęęękny <3 oglądałam je w Hebe, spodobał mi się też, o dziwo, różowy ze złotkiem ;)
OdpowiedzUsuńpiaski Essence u ciebie długo schną? u mnie to tak tylko chwilkę..;)
tzn malowałam póki co dwoma i nudziak wysechł całkiem szybko (a tak mi się przynajmniej wydawało, ale malowałam nim, jak byłam cały dzień na jeziorze na łódce, więc ciężko mi powiedzieć :P), a różowy sechł długo, a na pewno dłużej, niż piaski innych firm
UsuńNo to przepadłam. Cudnie wygląda (i mówię to ja, która nienawidzi czerwieni)!
OdpowiedzUsuńoj bo on nie jest czerwony :P
UsuńJa swojego Crushed Crystals też grubo nałożyłam na końcówki. :D
OdpowiedzUsuńbo one się chyba tak nakładają :P
Usuńwow, super wyglada ;) musze mu sie przyjrzec z bliska ;)
OdpowiedzUsuńBoski! :)
OdpowiedzUsuńJest super, bardzo kobiecy ^^ Ale chyba go nie kupię, mam kilka czerwonych piasków i zupełnie ich nie używam... ;P
OdpowiedzUsuńpiekny kolor <3 niestety nie podoba mi sie wykończenie :/
OdpowiedzUsuńJesteś drugą osobą, u której go widzę. I u ciebie też jest śliczny,chyba się przejdę do drogerii po niego. ;)
OdpowiedzUsuńon jest piękny, kojarzy mi się z soczystym czerwonym jabłkiem :)
OdpowiedzUsuńŁadnie u Ciebie wygląda :)
OdpowiedzUsuńO rajku ale śliczny piaseczek :D Nie widziałam go wcześniej - śliczny.
OdpowiedzUsuńjaki on jest piękny! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo ładny piasek. Trochę kojarzy mi się z Essie, Leading Lady albo Zoya, Chyna. Nigdzie nie mogę dostać tych lakierów i jestem zła :PPP W "mojej" Drogerii Natura ich nie ma, wrrrrr grrrrr
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie wygląda :D
OdpowiedzUsuńTeż się na niego skusiłam niedawno, fajny jest:)
OdpowiedzUsuńPo Twoim skusiłam się na ten lakier i przyznaję, że było warto :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się super, ja nie miałam problemów z nakładaniem ani wysychaniem (u mnie trwało to naprawdę króciutko). Jedynie co mnie trochę drażni to kształt pędzelka - mam wrażenie jakby był nieco krzywo przycięty, ale inny lakier Catrice z mojej kolekcji ma taki sam, więc może taka ich uroda?
Mam wrażenie, że jest taki inny przez to połączenie "zwykłego", teksturowego piasku i dodanie czerwonego brokatu :)
OdpowiedzUsuńooo bardzo mi się podoba, taki krwisty efekt ! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo, chyba wybiorę się po niego do Hebe :)
OdpowiedzUsuńps. witam jako nowy obserwator Twojego bloga ::)