Strony

piątek, 31 stycznia 2014

golden rose galaxy - 11

no dobra. teraz już wracam naprawdę. ostatnio było mnie trochę mniej, bo wyjechałam do Londynu z moją Anią :) bardzo mi się tam podobało i nieźle się obkupiłam lakierowo. no i widziałam sklep-butelkę models own! muszę przyznać, że pojechanie do Londynu było od zawsze moim wielkim marzeniem i w końcu się udało :) były to takie typowe wakacje i przyznam, że nawet moje paznokcie miały wakacje, bo po tym jak zmyłam ten lakier, który Wam dziś pokażę, potem praktycznie ich nie malowałam. właściwie z braku czasu ;) no ale dobra, koniec tego odbiegania od tematu ;) teraz już pokazuję Wam lakier, który pojechał ze mną do UK ;)

nowa seria lakierów golden rose, galaxy podbiła blogosferę. moim zdaniem nic dziwnego, bo jest w niej tak dużo różnych wykończeń, kolorów i tekstur, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. ale przede wszystkim w tej serii jest mnóstwo lakierowych dziwaków. i tu już moim zdaniem zaczyna się level hard lakieromaniactwa. czyli im coś jest dziwniejsze, tym bardziej nam się podoba i chcemy to w swojej kolekcji :D tak. to ja. jak najbardziej należę do tej grupy. tak więc i ten morski dziwak bardzo przypadł mi do gustu. 
ma on numer 11 i wygląda jak glony wyrzucone na brzeg albo coś morskiego. nie wiem do końca co, ale jest to zdecydowanie coś morskiego. wykończenie jest piaskowe, ale ma w sobie tak mnóstwo brokatowych śmieci, że jest dość mocno chropowaty, a wręcz czasami drapiący. mamy tu drobny srebrny brokat, srebrne heksy i srebrny holograficzny brokat paskowy. i jest w nim jeszcze chyba taki drobniuteński srebrny pyłek. baza jest morska i nieco żelkowa, ale lakier nakłada się dość grubymi warstwami (przez śmieci) i przez to 2 dają wystarczające krycie. brokat trzeba czasem ładniej rozłożyć, ale sam też daje nieźle radę. no i co mnie zdziwiło, ten lakier naprawdę szybko schnie :) za to zmywanie to koszmar. to będzie chyba pierwszy piasek, pod który będę nakładać bazę peel off :P

światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, 2 warstwy golden rose galaxy - 11, bez topcoatu
może nie każdemu będzie się podobał, ale dla mnie jest cudny ;) dziwaczny, ale w taki ładny sposób.
a co Wy o nim myślicie? i macie jakieś lakiery z tej serii?

[i kurczę, ale się rozpisałam, ale to chyba dlatego, że tak długo nic tu nie pisałam, bo arabska księżniczka, którą pokazywałam Wam ostatnio była przygotowana wcześniej ;) no ale mam nadzieję, że mi wybaczycie ten elaborat]

środa, 22 stycznia 2014

arabska księżniczka

dziś pokażę Wam zdobienie, które powstało dość spontanicznie. nosiłam lakier vipery (który pokazywałam Wam ostatnio TUTAJ) i nie chciałam go jeszcze zmywać i tak chodziło mi po głowie dodanie do niego jakichś złotych kropek, czy czegoś takiego. no i zaczęłam tworzyć :P powstały paznokcie arabskiej księżniczki, tak mi się to przynajmniej kojarzy ;) kropki robiłam za pomocą sondy i na mokry lakier przykleiłam cyrkonie z born pretty store. całości już nie pokrywałam topcoatem. kamyczki wytrzymały 1 dzień, więc i tak uważam że to nieźle ;)
i co prawda każda ze srebrno-złotych kropek pod cyrkoniami wyszła innej wielkości i nie są równe, ale robiłam je końcówką cyrkla :P i nie jest to takie proste, tym bardziej, że płytka jest wypukła

światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, 2 warstwy vipera creation 479, topcoat kwik, kropeczki, cyrkonie
co do samych cyrkonii, to możecie je kupić w BPS, a dokładnie TUTAJ (klik). znajdują się one w karuzeli, gdzie jest 12 różnych kolorów (z czego w mojej 9 z nich to cyrkonie, a 3 - ćwieki).
cyrkonie nieco odstają od paznokci. znacznie bardziej, niż ćwieki z karuzeli z BPS, którą pokazywałam Wam TU (klik). są też wklęsłe od spodu, przez co lepiej się trzymają :)
i pamiętajcie, że robiąc zakupy w born pretty store, możecie skorzystać z mojego kodu zniżkowego APBQ10, dostaniecie wtedy 10% zniżki :)
i jak Wam się podoba arabska księżniczka ;) ?

wtorek, 21 stycznia 2014

vipera, creation - 479

dziś mam dla Was viperową ślicznotę! szczerze powiem, myślałam, że tych lakierów już dawno nie ma w sprzedaży (chodzi mi o niektóre, zwłaszcza te ciemne odcienie z serii creation) i tylko bez nadziei wzdychałam do swatchy, a tu taka niespodziewanka! dzięki aalimce mam 2 odcienie z tej serii (bardzo BAAAARDZO dziękuję :*). oba są śliczne, ale dziś pokażę Wam ten z numerem 479. to czarna baza z miedziano-złotym shimmerem. kolor jest po prostu śliczny. nie wiem o co chodzi, ale dalej mam fazę na złoto, a to w tym lakierze jest takie nienachalne i ładne. krycie to 2-3 warstwy (zależy od ich grubości i od długości paznokci). ja nałożyłam 2 warstwy standardowej grubości, choć byłam przygotowana na 3. ale nie było prześwitów i wszystko ładnie wyglądało :) lakier schnie dość szybko i pozostaje błyszczący. no i jest piękny. i nie mam jeszcze nic podobnego ;)
i tak jeszcze widzę, że te starsze odcienie z serii creation miały napis na butelce, teraz ta seria ma nazwę na nakrętce, ale buteleczka jest taka sama. i zupełnie nie wiem, jak to możliwe, że te starsze wersje jeszcze istnieją :P ale bardzo się z tego cieszę!!

lakiery vipera dostaniecie na stronie www.viperasklep.pl lub na wyspach (tego odcienia niestety nie ma na stronie, ale jest dostępny na niektórych [a może i wszystkich?] wyspach)

światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, 2 warstwy vipera creation 479, bez topcoatu
 zdjęcie z lampą błyskową, bo ostatnio słońca coś ani widu ani słychu...
i jak Wam się podoba? ja jestem nim szczerze oczarowana :)

piątek, 17 stycznia 2014

ale fale! czyli water marble

dziś pokażę Wam zdobienie, które ostatnio nosiłam. wykorzystałam do niego metodę water marble, znaną też jako metoda wodna. polega ona na wpuszczaniu kropli lakierów w różnych kolorach do kubeczka z wodą, następnie wykonuje się na powierzchni wzory np. wykałaczką i zanurza się w tym paznokcie. to tak w wielkim skrócie, ale na yt jest bardzo dużo tutoriali jak wykonać takie zdobienie. lubię tą metodę i już kilkakrotnie jej używałam (jeszcze przed założeniem bloga). może nie jestem mistrzem, nie znam się na tych wszystkich wzorach, ale właściwie za każdym razem robię je "na spontanie", a nie według jakiegoś schematu czy tutorialu. co wyjdzie to wyjdzie ;) no i tak lewa ręka nie wyszła tak jak bym chciała, ale już nie chciałam jej zmywać. po prostu postanowiłam dodać kropki, żeby jakoś urozmaicić całość

światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, 3 warstwy FENIX - 13 cosmic blue, water marble, topcoat kwik
i lewa ręka
mi to zdobienie kojarzy się z falami, ale też ze smokami i ważkami ;) a Wam?

niedziela, 12 stycznia 2014

essence - 156 me & my lover (sparkle sand effect)

me & my lover to taki malinowy piasek. no może ciemno-czerwony z malinowymi nutami (mam wrażenie że kolor przypomina jeden z piasków p2, ale nie mam ich, więc nie powiem na pewno). jest to jeden z niewielu lakierów piaskowych w tym kolorze w mojej kolekcji, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podoba i dobrze czuję się z nim na paznokciach. kupiłam go już jakiś czas temu, ale dopiero teraz mnie naszło, żeby nim pomalować. i już zapomniałam, że piaski z essence mają nieco inną teksturę, niż te choćby z golden rose. essence jest jakby gładsze, mniej piaskowe i bardziej błyszczące, jednak dzięki temu, że te lakiery są z drobinkami, zupełnie to nie przeszkadza, a wręcz daje taki niespodziewanie "inny" efekt :) i mimo wszystko uważam ten lakier za elegancki
nakłada się go przyjemnie, pierwsza warstwa wyschła szybko, jednak wydawało mi się, że druga schnie wieki. ale może to dlatego, że malowałam paznokcie na ostatnią chwilę przed wyjściem... :P więc myślę, że jednak schnie standardowo, jak inne piaski (czyli po prostu trochę dłużej, niż inne lakiery)

światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, 2 warstwy essence - 156 me & my lover
i na koniec jeszcze jedna warstwa. bo nosiłam go tak najpierw przez jeden dzień. na żywo nie widać tak prześwitów i jest po prostu bardziej malinowy. a i piaskowa tekstura jest o wiele wyraźniejsza ;)
i jeszcze jakby ktoś był ciekawy, to pierwszy piasek z tej serii - hej nude! pokazywałam TU - klik

macie któryś z piasków essence? podoba Wam się ta ich delikatna piaskowa tekstura? :)