Strony

poniedziałek, 22 grudnia 2014

models own - freak out!

hej. ostatnio trochę mnie mniej u Was na blogach, ale także i na moim własnym... i głównie jest to spowodowane buntem mojego komputera, przez co nie bardzo mam jak zgrywać zdjęcia. ale mam nadzieję, że niedługo wszystko już będzie dobrze.
lakier, który dziś Wam pokażę przyjechał ze mną z Londynu (boże, to naprawdę było już prawie rok temu?!) i nie wiem dlaczego tak długo czekał na swój debiut, bo jest świetny. w bezbarwnej bazie mamy niebieską folię i brokat paskowy, granatowe heksy i różowo-fioletowy drobny brokat. i jak najbardziej nazwa kolekcji mirrorball jest adekwatna :) samo połączenie drobinek też mi się podoba, bo rzadko można trafić na takie... finezyjne połączenia. no ale ja lubię i folię i paski i dużo brokatu, a freak out! ma to wszystko ;)
jak na takie zagęszczenie drobinek maluje się całkiem dobrze, choć czasem drobinki rozmieszczają się nierównomiernie i trzeba ich trochę dołożyć (i tak właśnie porobiłam sobie bąble, bo przy dokładaniu drobinek nałożyło mi się za dużo bezbarwnej bazy :P). niebieska folia czasami lubi odstawać, więc warto nałożyć na wierzch jakiś top. a zmywanie wbrew pozorom nie jest takie tragiczne. najmocniej trzymają się największe kawałki folii, ale wystarczy trochę cierpliwości ;)

światło dzienne, trind nail revive natural, 1 warstwa colour alike typografia L, 1 warstwa models own - freak out!, topcoat cnd vinylux
i jak Wam się podoba? lubicie takie pomieszanie z poplątaniem jeśli chodzi o drobinki? ;)

wtorek, 16 grudnia 2014

kropki kropki

zamysł był taki, że kropki będą jakby "wypływać" z jednego miejsca. i im dalej od źródła tym miało być ich mniej. miałam wrażenie że nie do końca wyszło to tak jak sobie wymyśliłam, ale bardzo dobrze się czułam w tym mani i myślę, że jeszcze kiedyś pokombinuję z takimi małymi czarnymi kropkami ;)
dodam też, że już któryś raz robiłam kropki w ten sposób, że na lakier nakładałam top i dopiero potem robiłam kropki. niby rzeczywiście top vinylux nie rozmazuje za bardzo wzorów, ale wolałam być ubezpieczona ;) a poza tym ja chyba po prostu lubię robić kropki "na wierzchu" :P

światło dzienne, trind - nail revive natural, po 2 warstwy lakierów (które są wypisane w dalszej części posta), topcoat cnd vinylux, kropki zrobione sondą

i jeszcze na koniec użyte lakiery (i w sumie można powiedzieć, że gdyby nie morski ze wskazującego palca, to wszystko byłoby zrobione lakierami colour alike ;) ):
morski - barry m greenberry
niebieski - colour alike 528 modraszek
ciemny różowy - colour alike, typografia H
jasny różowy - colour alike 522 kwiaciarka
czarny - colour alike, typografia L
kropki zrobiłam sondą z zestawu pędzli z bornpretystore (o których pisałam Wam kiedyś tu)
i co o tym myślicie? 
ja chyba w końcu poczułam, że trzeba zacząć zaklinać pogodę za oknem i potrzebowałam czegoś weselszego na paznokciach ;)

niedziela, 14 grudnia 2014

odżywka nail shot 10 w 1

hej hej. dziś będzie o pewnej odżywce, nail shot 10 w 1. znajdziecie ją w sklepie colorowo.pl. jest śmiesznie tania, ale też malutka, jednak stwierdziłam, że chcę ją wypróbować, bo przyda mi się coś do wzmocnienia paznokci po odżywce chili, która niestety nieco je zniszczyła... (gdyby ktoś był ciekawy, pisałam o niej tu - klik). wiem wiem, 10 w 1... ja też nie wierzę w cuda, ale wierzę w colour alike! :P i stwierdziłam, że warto spróbować :)
odżywki nail shot używałam przez 2 miesiące, jako bazy pod lakier. 

działanie
muszę przyznać że faktycznie coś dobrego zaczęło się dziać z moimi paznokciami po stosowaniu tej odżywki. tak jak już wiele razy pisałam, moim największym problemem jest rozdwajanie się paznokci i ta odżywka faktycznie zmniejszyła rozdwajanie. paznokcie stały się też twardsze. odżywka ma regenerować, zapobiegać pękaniu, łamaniu, ale także ma uszczelniać i uelastyczniać paznokcie. nie mam problemu z łamaniem się paznokci, ale myślę, że o to chodzi w ich uszczelnianiu i uelastycznianiu. muszę jednak szczerze powiedzieć, że naprawdę moje paznokcie się zregenerowały :) tzn. oczywiście nadal się rozdwajają, ale już nie aż tak jak po odżywce chili ;)

właściwości
odżywka jest mleczna i widać to na paznokciach. można powiedzieć, że po jej nałożeniu płytka wydaje się zdrowsza. no i ładnie błyszczy. wysychanie bardzo szybkie.
jedyne co mi się w niej nie podobało to to, że jak nakładałam na nią kolorowy lakier, to zaczynał się on dziwnie zachowywać i było tak prawie z każdym. chodzi mi o to, że przy malowaniu np. słabiej kryjącymi lakierami/bardziej smużącymi przy pierwszej warstwie te smugi w trakcie wysychania lakieru jakby robiły się jeszcze większe, powstawały takie jakby łyse paski. nie wiem z czego to wynika i nie wiem czy ktoś miał z tym do czynienia (jeśli tak i wiecie dlaczego tak się dzieje to dajcie znać ;) ), ale działo się tak tylko przy nakładaniu 1 warstwy. przy gęstszych lakierach nie było tego problemu. a już przy 2 warstwach w ogóle :) w każdym razie pierwszy raz spotkałam się z czymś takim. ale wg ulotki można tę odżywkę stosować jako bazę.
jeśli chodzi o wydajność, to po 2 miesiącach użytkowania zostało mi jeszcze pół tej maleńkiej 5ml buteleczki, co uważam za plus. jednak odżywka mocno zgęstniała i właściwie głównie to skłoniło mnie do poszukania czegoś innego. jednak jej mała pojemność jest idealna np. na wszelkiego rodzaju wyjazdy, więc naprawdę ją polecam :) tym bardziej, że jednak mi pomogła

światło dzienne, 1 warstwa odżywki nail shot

tu jeszcze pokażę Wam bezwstydnie moje golasy :P czyli efekt po stosowaniu tej odżywki przez 2 miesiące
i na koniec jeszcze ulotka, która była dołączona do tego maleństwa. znajdziecie tam między innymi funkcje tej odżywki oraz jej skład
znacie ją? bo jeśli nie, to polecam :)

wtorek, 9 grudnia 2014

hipnoza

wymyśliłam sobie, że namaluję na lakierze essie (który pokazywałam Wam ostatnio tu) paski. wiedziałam, że chcę żeby zaczynały się na środku każdego paznokcia. postanowiłam je namalować cienkim długim pędzelkiem, ale jak przyszło co do czego okazało się, że nie jest to aż takie proste :D w każdym razie mimo, że nie jest równo (chodzi mi głównie o to że paski są różnej grubości i nie zawsze zbiegają się w środku), całość bardzo mi się podobała i dobrze mi się to nosiło. i właściwie nie wiem dlaczego, ale ten wzór kojarzy mi się w jakiś sposób z cyrkiem

światło dzienne, odżywka nail shot, 2 warstwy essie beyond cozy, paski namalowane lakierem colour alike, typografia L, 2 warstwy topcoatu cnd vinylux
jeśli chodzi o same pędzelki, to są one z kkcenterhk, znajdziecie je tu (klik). w opakowaniu mamy 3 pędzelki, o długości 2cm, 1,7cm i 1,5cm. do tego zdobienia użyłam 1,7cm pędzelka, który na zdjęciach jest pośrodku. bo miałam wrażenie że jest najcieńszy ze wszystkich. włosie na zdjęciach jest nieco rozczapierzone ;) ale jak się maluje to żaden włosek nigdzie nie odstaje i maluje się nimi bardzo wygodnie. są całkiem porządnie wykonane i gdyby ktoś szukał czegoś takiego, to jak najbardziej polecam :)
i jak Wam się podoba efekt końcowy? lubicie takie wzory? :)

czwartek, 4 grudnia 2014

essie - beyond cozy

dziś będzie brokat od essie. nadal nie przepadam jakoś specjalnie za tą firmą, ale mają kilka fajnych lakierów i to jest zdecydowanie jeden z nich. i niby dalej mam ochotę na ciemne lakiery, ale potrzebowałam czegoś błyszczącego ;) 
beyond cozy to bardzo drobny srebrno-złoty brokat w bezbarwnej bazie, jednak drobinek jest tyle, że zdecydowanie nie jest to topper. do krycia potrzeba 2 warstw, ale już po jednej widać, że kryje bardzo dobrze. sam kolor kojarzy mi się z perłami, niby srebrno-biały, ale z takim lekko żółtym (złotym?) zabarwieniem. podoba mi się bez topu, więc żadnego nie nakładałam. ale niestety nie trzyma się za dobrze. nie wiem czy jest tak tylko u mnie, ale odpryski pojawiły się już drugiego dnia. niby małe i można je zamalować, ale jednak...
choć i tak go lubię i nie mam nic podobnego

światło dzienne, odżywka nail shot, 2 warstwy essie beyond cozy, bez topcoatu
co o nim sądzicie? :)

niedziela, 30 listopada 2014

kiko - 531 pearly green butterfly

kiko. kiko. kiko. po mojej ostatniej wizycie w arkadii oczywiście wyszłam z ich nowego salonu z dwoma nowymi lakierami. mimo, że miałam ostatnio dość długo ochotę na ciemne kolory, ten mówił do mnie, żeby od razu nim pomalować. jest piękny, ale niestety n i e f o t o g r a f o w a l n y... powiem więcej, nawet w programie graficznym ciężko osiągnąć to co widać na żywo. pearly green butterfly to zimna glassfleckowa zieleń, jednak jakby go porównać z typową zielenią, to wydaje się być nawet bardziej morski. kolor w rzeczywistości jest  żywszy, bardziej nasycony i trochę ciemniejszy. niestety w internecie ten lakier na żadnym zdjęciu nie wygląda tak jak na żywo, co tylko potwierdza jego niefotogeniczność :P i myślę, że wielka szkoda, bo jest naprawdę ładny. a do tego ma fajną nazwę (no pomijając pearly, które tu zupełnie nie pasuje :P)
maluje się bardzo wygodnie, ma spłaszczony, idealnie przycięty pędzelek. do krycia potrzeba 2 grubszych lub 3 cienkich warstw, ja dałam 2 grubsze. czas schnięcia nie był najlepszy, ale to chyba przez grubość warstw i przez to że nie odczekałam pomiędzy nimi wystarczająco długo.
ogólnie bardzo dobrze mi się go nosiło i mimo swojej niefotogeniczności zupełnie mnie do siebie nie zraził (co często się zdarza). no ale co tu dużo mówić, jak ja uwielbiam lakiery kiko :P i myślę, że ten będzie świetny na stopy na lato :)

światło dzienne, odżywka nail shot, 2 warstwy kiko 531 pearly green butterfly, bez topcoatu
lubicie takie lakiery? i może ktoś widział go już na żywo? jeśli nie to naprawdę warto!! :D