hej. ostatnio trochę mnie mniej u Was na blogach, ale także i na moim własnym... i głównie jest to spowodowane buntem mojego komputera, przez co nie bardzo mam jak zgrywać zdjęcia. ale mam nadzieję, że niedługo wszystko już będzie dobrze.
lakier, który dziś Wam pokażę przyjechał ze mną z Londynu (boże, to naprawdę było już prawie rok temu?!) i nie wiem dlaczego tak długo czekał na swój debiut, bo jest świetny. w bezbarwnej bazie mamy niebieską folię i brokat paskowy, granatowe heksy i różowo-fioletowy drobny brokat. i jak najbardziej nazwa kolekcji mirrorball jest adekwatna :) samo połączenie drobinek też mi się podoba, bo rzadko można trafić na takie... finezyjne połączenia. no ale ja lubię i folię i paski i dużo brokatu, a freak out! ma to wszystko ;)
jak na takie zagęszczenie drobinek maluje się całkiem dobrze, choć czasem drobinki rozmieszczają się nierównomiernie i trzeba ich trochę dołożyć (i tak właśnie porobiłam sobie bąble, bo przy dokładaniu drobinek nałożyło mi się za dużo bezbarwnej bazy :P). niebieska folia czasami lubi odstawać, więc warto nałożyć na wierzch jakiś top. a zmywanie wbrew pozorom nie jest takie tragiczne. najmocniej trzymają się największe kawałki folii, ale wystarczy trochę cierpliwości ;)
światło dzienne, trind nail revive natural, 1 warstwa colour alike typografia L, 1 warstwa models own - freak out!, topcoat cnd vinylux
i jak Wam się podoba? lubicie takie pomieszanie z poplątaniem jeśli chodzi o drobinki? ;)