właściwie wszystkim podobał się zielonek ingrid (którego pokazywałam Wam w poprzedniej notce,
o TU), a ja postanowiłam go zakryć :P tzn po prostu zauważyłam nadarzającą się sposobność wypróbowania metody distressed nails. no dobra, niby można to zrobić na każdym lakierze, ale od kiedy zobaczyłam
TO zdobienie, które zrobiła Deborah z
Love. Varnish, chocolate and more... (swoją drogą, tego bloga prowadzą dwie osoby, właśnie Deborah i Loqi i uwielbiam ich paznokcie i to jak przedstawiają lakiery i jakie robią zdobienia :) więc zapraszam Was do nich serdecznie!), chciałam je zrobić! właśnie w takiej kolorystyce. no a akurat miałam zieleń na paznokciach :D co prawda wyszło trochę inaczej, ale to chyba też dobrze ;)
gdyby ktoś był ciekawy, metoda distressed nails dosłownie znaczy "sztucznie postarzane"... i jakoś zupełnie mi nie pasuje. bardziej bym stawiała na coś w stylu rozmyte/rozmazane, czy coś takiego. w każdym razie mamy distressed jeans i to są te takie przecierane jeansy z dziurami. no jakoś nie wiem. te paznokcie mi się zupełnie z tym nie kojarzą :P no ale wracając do samej metody, to jest ona hm... powiedziałabym prosta jak barszcz. polega na nakładaniu lakieru pędzelkiem, z którego prawie zupełnie wytarliśmy lakier o brzeg butelki, w ten sposób powstają takie nieregularne maziaje. to moje pierwsze podejście do tej metody i między innymi moim błędem było użycie zbyt dużej liczby lakierów i za bardzo nakładałam je jeden na drugi, zamiast zrobić im przerwy... nie wiem czy wiecie o co kaman, ale no ja teraz wiem, co mogłabym zrobić inaczej ;) ważne jest też, by lakiery których używacie były dość dobrze kryjące ;)
światło dzienne, paese utwardzacz z żelazem, ingrid 399, maziaje lakierami, które są na samym końcu posta, topcoat kinetics kwik kote
tak tak, prawą rękę też mam! no i postanowiłam Wam ją pokazać :)
no i na koniec moja za duża ilość lakierów, których użyłam ;) bo pierwszych dwóch nie widać prawie zupełnie :D ale tam są ;)
użyłam (od lewej):
ingrid, love story - 399
sally hansen xtreme wear - 340 mint sorbet
essence colour & go - 54 trust in fashion
bell glam wear - 513
bell magic collection spark - 1
color club, take wing - metamorphosis
kiko - 295
colour alike, typografia - L
catrice - 24 the glamoureX factor
lakiery nakładałam mniej więcej właśnie w tej kolejności co na zdjęciu ;)
i muszę przyznać, że jest to bardzo efektowna i jednocześnie prosta metoda :) tak naprawdę wystarczy użyć 3-4 lakierów :) a ja się po prostu trochę zapędziłam. ale właściwie wszystko robi się samo, wystarczy dobrać jakieś fajne kolory :) i tak jak na początku, przy tworzeniu tego zdobienia, nie byłam do końca przekonana do tego co mam na paznokciach, to po dodaniu topcoatu, kiedy wszystko zrobiło się gładkie, podoba mi się bardzo. i naprawdę żałuję, że będę musiała to zmyć!
a Wam przypadło do gustu? :) jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!! (dodam jeszcze że czasem ten czarny lakier na wierzchu wygląda moim zdaniem jak pękacz, ale wystarczy wytrzeć nadmiar lakieru z pędzelka i właściwie zmniejszamy ten efekt)