Strony

wtorek, 15 stycznia 2013

avonowe rozczarowanie + splatter mani

ostatnio chciałam pomalować paznokcie na biało, bo lubię czasem nosić ten kolor (wiem że nie wszyscy to lubią). mam jeden biały lakier firmy avon (o nazwie white). jest to właściwie lakier do malowania końcówek we frenczu i kupiłam go kiedyś w całym takim zestawie z transparentnym nudziakiem i paskami do naklejania. jednak nigdy właściwie nie stosowałam tego lakieru do frencza. za to bardzo dobrze nosiło mi się go zwyczajnie na całych paznokciach. tylko, że jak wysechł wczoraj, to ta miłość prysła. zbomblował się na wszystkich paznokciach (!!). ja rozumiem to czasem, ale naprawdę nałożyłam dwie warstwy i odczekałam wystarczająco długo, żeby pierwsza spokojnie wyschła. warstwy też nie były najcieńsze, ale no proszę! choć mam go już bardzo długo, to lakier jest nadal w miarę rzadki (jak wszystkie lakiery firmy avon) i nigdy nie było z nim takich problemów. a dzisiaj się tak wkurzyłam, że pobiegłam do natury i kupiłam sobie inny, a ten z avonu niestety chyba skończy w koszu... szkoda, bo naprawdę ładnie kryje, no i zwyczajnie go lubiłam
oczywiście zakupy w naturze nie ograniczyły się do jednego lakieru... ale o tym później.

najpierw wszystko było fajnie i przyjemnie, zdjęcia w sztucznym świetle i z fleshem
na ostatnim zdjęciu widać, że lakier nie jest idealnie biały w porównaniu do zakrętki, ale na paznokciach nie widać jakichś żółtych czy beżowych tonów.
a te zdjęcia zrobiłam dzisiaj, w świetle dziennym:
myślałam, żeby nałożyć na niego jakiś brokat, miał to być vipera belcanto 125, ale w końcu zdecydowałam się, że spróbuję zrobić pierwszy raz splatter mani. naczytałam się o tym na blogu spektorsnails.com i tak zakryłam brzydkie bąble :p
a oto co z tego wyszło
na prawym ręku wyszły mi jakieś takie większe wzorki, takie jakby były to grubsze gluty. ale też w sumie to fajnie wygląda. ogólnie wydaje mi się, że jak na pierwszy raz nie jest źle ;) ale teraz wiem, że lepiej robić taki mani rzadszymi lakierami. i muszę kiedyś spróbować metody z naklejkami, którą krok po kroku opisała spektorsnails na swoim blogu o TU.
a to lakiery, których użyłam (wiem, że mogło być ich mniej, ale to pierwszy raz! i zaszalałam;) )
od lewej:
sally hansen insta-dri - 02 sea breeze
bell glam wear - 403
avon - lemon sugar
colour alike Q - 151 
miyo mini drops - 31 tropicana (pachnący)


a tu jeszcze moje dzisiejsze zakupy lakierowe :)
essence - 83 laxury secret, sensique - 101, essence - 03 mystic lilac
laxury secret od essence jakoś mnie urzekł, chociaż nie lubię zazwyczaj takich kolorów. to ciemny złoto brązowy metalik. ma też dużo srebrnych tonów. normalnie pewnie bym go nie kupiła, ale w naturach nadal wyprzedają lakiery essence w starych buteleczkach, a tego akurat nie kojarzę w nowej serii, no więc musiałam! i był ostatni.

essence z serii limitowanej wild craft trochę mnie zaskoczył. a tak naprawdę nie on, tylko cała ta seria. bo szczerze powiedziawszy czekam na serię fantasia, jednak obawiam się, że może jej nie być w polsce. ale seria wild craft była już w szafach essence dawno temu. nie wiem czy u nas już była, czy dopiero dotarła, ale i tak cieszę się z tego lakieru. mystic lilac to taki jakby fioletowy brąz. ciekawe jak będzie prezentował się na paznokciach!


pozdrawiam i zapraszam znowu!! :) Zu

2 komentarze:

  1. ciekawy ten mani, chyba sama spróbuję ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam, tylko lepiej wygląda jak jest mniej kolorów. ja trochę się rozpędziłam ;)

      Usuń

bardzo dziękuję za każdy komentarz! sprawiają mi one dużą radość i zawsze staram się odwiedzać osoby, które je zostawiają

i naprawdę nie musicie się reklamować. przecież widzę z jakiego jesteście bloga